Za granica mieszkam...

 Za granicą mieszkam...

I to od dawna. W dziwnym kraju. Wokół mnie ludzie rzeczywiści, prawdziwi. Owszem noszą dziwne ubranka, udając kogoś, kim nie są, ale spod przebrania widać, że to najczęściej małe przestraszone dzieciaki.
Wszystkiego się się boją; że same zostaną, ze nikt nie przytuli, że nie wyręczy, nie pomoże, że będą gorsi od innych i mniej będą mieli, że partnera nie znajdą, że nikt ich kocha nie będzie, że ciężko pracować muszą, a taki Lewandowski to...że choroba, że mgła, że zima i zimno, że pogoda, że może Boga to wogóle nie ma, że uroda i życie przemijają jak sen, że ŚMIERĆ i nie wiadomo, co po niej...
Udźwignąć nie są w stanie prawdy prostej, jak budowa cepa; stan choasu, chciwość, okrucieństwo i przemoc to suma naszych indywidualnych lęków...
Jesteśmy, dziećmi patrzącymi w ciemność niewiedzy o własnym pochodzeniu
i przeznaczeniu, opuszczonymi przez bogów,których wymyśliliśmy sami, by uciec od lęku, grozy, samotności i ... niemożności odkrycia istoty istnienia, prawdziwego sensu, konieczności zadowalania się sensami wymyślonymi, pozornymi, nieistotnymi w obliczu nieuchronnego końca...
Za granicą mieszkam... Nikt tu nie zagląda. Bo i po co? Nagie są tu skały i niebo pochmurne i brak pokarmu dającego życie złudzeniom, że Ktoś, że coś, że kiedyś... tu się żyje w chwili, która jest. Jeszcze ....
A na ziemi mija 21 dzień wojny między ciemnością i światłem...

Komentarze

  1. Ludzkie lęki mogę zrozumieć. Sam jestem człowiekiem, nie wolnym od lęków. Ale okrucieństwa zrozumieć nie potrafię.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Prezes i wina...ale nie Tuska!